W czwartek 30 listopada rozpocznie się COP28 (Conference of Parties), czyli doroczny światowy szczyt klimatyczny. Czego możemy się po nim spodziewać? Czy będzie przełom na miarę Porozumienia Paryskiego, czy raczej zawiedzione nadzieje? Poniżej przedstawiam moje osobiste oczekiwania w stosunku do tej konferencji.
Niestety nie oczekuję żadnego przełomu. Obawiam się, że szczyt klimatyczny, któremu przewodzi prezes wielkiego koncernu naftowego, nie przyniesie wyczekiwanych przez wiele osób efektów. Najbardziej pożądanym elementem tegorocznego szczytu byłoby porozumienie o zakończeniu korzystania z paliw kopalnych nie później niż do 2050 toku. Być może taki dokument zostanie podpisany, ale będzie zawierał ograniczenia, które uczynią go nieskutecznym.
Możliwe, że będzie w nim mowa o zakończeniu korzystania z „unabated fossil fuels”. Kluczowe tu słowo „unabated” spowoduje, że pozostałoby miejsce na nowe projekty wydobywania i wykorzystywania paliw kopalnych, jeśli towarzyszyłoby im stosowanie technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS – carbon capture and storage). CCS to mantra powtarzana od lat przez spółki z branży paliwowej, która jednak nie ma oparcia w rzeczywistości. Nie wykazano skuteczności tego typu technologii na masową skalę, nie może więc ona być podstawą rozwoju branży.
Podczas COP28 zakończy się pierwszy globalny przegląd (global stocktake) celów przyjętych przez poszczególne kraje w ramach Porozumienia Paryskiego w zakresie redukowania emisji gazów cieplarnianych. Wszystko wskazuje na to, że poziom ambicji tych celów jest zbyt niski, by osiągnąć cele Porozumienia – zmierzamy nie w kierunku ograniczenia wzrostu globalnych temperatur o 1,5°C, tylko w kierunku więcej niż 3°C.
Sukcesem COP28 byłoby zakończenie prac nad wdrożeniem Loss and Damage Fund, czyli funduszu, w ramach którego kraje globalnej północy udostępniają odpowiedniej wysokości środki służące państwom mniej rozwiniętym na dostosowanie się do skutków kryzysu klimatycznego. Decyzja o utworzeniu funduszu już zapadła, ale brakuje szczegółów operacyjnych i wiążących deklaracji wpłat.
Oczywiście, konferencje COP są niezbędne. Dobrze, że przyciągają one uwagę osób, które zajmują się zrównoważonym rozwojem. Wszyscy powinniśmy śledzić doniesienia z COP28. Ale obawiam się, że przywódcy państw także w tym roku będą się zachowywali jak w filmie Nie patrz w górę. A jednocześnie chciałbym w połowie grudnia, po zakończeniu szczytu klimatycznego, napisać, jak bardzo się dziś myliłem.