Piotr Biernacki

Greenwashing na rynkach finansowych

Zielone inwestycje są gorącym hasłem od kilku lat. Ale co to właściwie znaczy? Które inwestycje mogą być nazywane zielonymi lub zrównoważonymi? Jakie kryteria powinny spełniać? Czy firmy inwestycyjne, banki i ubezpieczyciele dopuszczają się greenwashingu? Okazuje się, że odpowiedź na te pytania, intuicyjnie prosta, wcale taka łatwa nie jest.
Jedną z dynamicznie i nieustannie rosnących grup aktywów zarządzanych przez firmy inwestycyjne są od kilku lat fundusze zrównoważone lub tzw. ESG-oriented funds. Mamy też w Unii Europejskiej dwa systemy przepisów związanych z tą dziedziną: SFDR (Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/2088 w sprawie ujawniania informacji związanych ze zrównoważonym rozwojem w sektorze usług finansowych) i unijną Taksonomię działalności zrównoważonej środowiskowo. Żadna z tych regulacji nie definiuje jednak, czym jest greenwashing i jakie fundusze, inwestycje lub produkty finansowe wolno, a jakich nie wolno nazywać „zielonymi”, „zrównoważonymi” lub „ekologicznymi”.
Empty space, drag to resize
Jesienią 2022 roku trzy unijne organy nadzoru, czyli ESMA (European Securities and Markets Authority), EBA (European Banking Authority) i EIOPA (European Insurance and Occupational Pensions Authority) ogłosiły konsultacje w celu zebrania przykładów zjawiska greenwashingu na rynkach finansowych. Konsultacje zakończyły się w połowie stycznia i niedługo poznamy ich wyniki. W ramach mojej działalności w ESMA SMSG (Securities and Markets Stakeholders Group) uczestniczyłem w pracach grupy, która udzieliła odpowiedzi uczestnikom rynku na te konsultacje. Najwięcej czasu zajęło nam ustalanie, w jakich przypadkach możemy mówić o greenwashingu w odniesieniu do produktów i usług finansowych.
Empty space, drag to resize
Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, bo system przepisów jeszcze nie jest kompletny. Prawdopodobnie wyniki konsultacji posłużą organom nadzoru do sfomułowania wniosków dla Komisji Europejskiej wniosków, które przydadzą się przy wypełnianiu luk w regulacjach. Czy można bowiem dziś mówić o greenwashingu, jeśli nie ma jego definicji?
Empty space, drag to resize
Jak powinna brzmieć definicja greewashingu? Na pewno w jej centrum powinno być wprowadzanie w błąd klienta lub konsumenta odnośnie do charakteru produktu finansowego. Ale czy greenwashing jest tylko intencjonalny, zamierzony, czy może być nieświadomy (np. gdy instytucja finansowa w dobrej wierze posługuje się uzyskanymi danymi od spółek, które zafałszowały rzeczywistość)? Czy czym innym jest greenwashing wobec klientów nieprofesjonalnych, a czym innym wobec innych instytucji, które powinny stosować swój profesjonalny osąd? Czy pojęcie greenwashingu, którego nazwa kojarzy się z zagadnieniami środowiska naturalnego, powinno dotyczyć też wprowadzania w błąd w odniesieniu do zagadnień dotyczących społeczeństwa, praw człowieka lub zasad ładu korporacyjnego? Jak zdefiniować greenwashing, by dotyczył on nie tylko stanu obecnego (w jakie aktywa – zrównoważone lub nie – dziś inwestuje fundusz), ale też przyszłego (czy inwestycje funduszu w spółki transformujące się w kierunku niskoemisyjnym osiągną swój cel za kilka lub kilkanaście lat)?
Empty space, drag to resize
Greenwashing będzie tematem jeszcze wielu dyskusji w najbliższych miesiącach i latach. To dobrze, bo przechodzimy wreszcie od dostrzegania jego pojedynczych przypadków do etapu, w którym regulator zajmuje się tym zjawiskiem i przygotowuje narzędzia – miejmy nadzieję, że skuteczne – do jego zwalczania.